Ludzie wrony.

12:45 Martyna Wiecha 0 Comments


    Jeśli wejdziesz między wrony musisz krakać jak i one. Znane przysłowie ma w sobie wiele prawdy. Wchodząc w dane towarzystwo czujemy podświadomie przymus dopasowania się, stania się częścią grupy. Zawsze jednak te "wrony" przedstawiano mi w negatywnym świetle, mówiono mi, że towarzystwo mnie zepsuję, zacznę chodzić do klubów, palić, wagarować. A gdyby tak, wbrew temu co zawsze słyszałam, zrobić wszystko na odwrót?

     "Wrony" nie zawsze są złe, mogą stać też po drugiej stronie barykady. Takie "dobre wrony" potrafią nas swoim krakaniem wznieść wyżej niż kiedykolwiek byliśmy, sprawić że staniemy się najlepszą wersją nas samych. Żeby tak się stało musimy uświadomić sobie, że to my wybieramy "wrony", którymi się otaczamy, nie one nas. 

     Toksycznych "wron" jest wiele, często trudno je rozpoznać, jeszcze trudniej jest odsunąć je od siebie. Bo powiedzmy sobie szczerze, choćby taka osoba robiła nam dużą krzywdę i ograniczała nas, nadal mamy z nią wiele dobrych wspomnień, być może nadal ją kochamy lub uważamy za przyjaciela. I przez to trudno przyznać przed samym sobą, że jej towarzystwo jest dla nas nie odpowiednie, że nic z tego nie będzie. 

     Może jest tak, że trzeba się kilka razy sparzyć, przeżyć taką relację, a kiedy ona się skończy wyciągnąć wnioski samodzielnie, nabrać dystansu i następnym razem zbudować coś dużo lepszego, wybrać "dobre wrony" i zacząć krakać jak one. Pewnie na początku będzie trochę bolało, ale później w świadomości narodzi się ta myśl, że przecież jest się wystarczająco dobrym, pięknym, zaradnym, że nie trzeba nikomu ulegać. I co najważniejsze, jest się wyjątkowym i nie zasługuje się na towarzystwo, o które trzeba się starać. 

      Zadanie na dziś: wejść w towarzystwo "dobrych wron", takich które rozumieją, wspierają, mają wielkie pasje i potrafią śmiać się z siebie. I stać się człowiekiem wroną o takich właśnie cechach. Od razu będzie jakoś lżej, serio. 

Ciao,
Martyna

0 komentarze: